Jak ksiądz z Kotowic wzniósł się w niebo.
Ks. Mirosław Wójcik blady jak ściana w niebo wzniósł się z Walterem Wojciechowskim z Paralotniowej Szkoły Airaction (www.airaction.pl). Żeby było jeszcze ciekawiej poszybował z reklamówką pełną cukierków, które z wysokości rzucał przeszczęśliwym dzieciakom.
Po kilkunastu minutach, niestety, spadło ciśnienie i trzeba było lądować - choć z hukiem i upadkiem, ale szczęśliwie. - Jestem wdzięczny Bogu, że się udało. Czułem się fantastycznie, choć na początku nie mogliśmy wystartować, a później czułem się jak w windzie - mówił ksiądz później do dziennikarzy, którzy nie pozwolili mu czmychnąć na plebanię. Występował więc w umorusanej piachem sutannie, której śmigło odcięło kawałek.
Sutanna nieco przeszkadzała w locie, powywijała się i już przy starcie ksiądz świecił gołymi nogami.
Po lądowaniu otoczył go wianuszek dzieci. - Ale ksiądz odważny jest! - entuzjazmowały się jedne. - Nic się nie stało? Złamał coś ksiądz? - pytały zatroskane inne (wcześniej któremuś maluchowi się wyrwało: - Ksiądz nie żyje!). Podziwu nie kryli też starsi mieszkańcy. - To fantastyczny ksiądz, wiele dobrego dla nas robi, dzieci go uwielbiają - mówiły.
Pierwszy raz leciałeś z księdzem? - pytały TVP i TVN Wojciechowskiego. - Pierwszy i chyba opatrzność nad nami czuwała. Na początku nie mogliśmy wystartować, bo ksiądz nie chciał biec, ale w końcu zaczął współpracować i jakoś się udało, choć było ciężko też przez to, że ksiądz jest wyższy ode mnie. Lądowanie też było ciężkie, specjalnie wybrałem piach, bo jest miękki - mówił członek Polskiej Kadry Paralotniowej.
Dlaczego ksiądz latał? Kilka miesięcy temu w Jaworzniku koło Żarek otwierano kościółek. Paralotniarze zrobili tam krótki pokaz lotów. Zachwycony ks. Mirosław zaprosił ich na święcenie boiska.
W Kotowicach mieszka 300 osób, a tamtejsza drużyna KS Kotowice ma 30 graczy - od 10 do 40 lat. Grunt na pełnowymiarowe boisko dała gmina Żarki, resztę roboty społecznie wykonali mieszkańcy wsi. Jednocześnie otwierano też wodociąg, bo boisko musi być podlewane.
- Mieszkam tu od 15 lat, ale takiej atrakcji u nas jeszcze nie było! - mówił Edward Dyja, członek zarządu klubu. Najpierw w kościółku Matki Boskiej Różańcowej odbyło się nabożeństwo, później mieszkańcy przeszli na boisko. Na czele w stylowej bryczce przejechali księża i burmistrz Żarek. Wykonali honorową rundę wokół boiska, a później je poświęcili. Wszyscy piłkarze dostali od księży różańce i błogosławieństwo oraz życzenia przejścia nawet do pierwszej ligi.
Kotowice planują w przyszłości zrobić jeszcze boisko do siatkówki i koszykówki. Czy znów ktoś poleci? - Jak Bóg pozwoli, to polecę jeszcze raz kiedyś! - zapewnia odważny ksiądz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa
Olga Trojak
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,4229503.html
17
CZE
2007
1385
razy
czytano