Lato Roku Pańskiego 1382 było okrutnie gorące. Najstarsi ludzie takowego nie pamiętali. Deszczu ani poświeć. Wysychały studnie i strumienie, w rzekach ledwie połowa i to mętnej wody. Bydło nie pojone ryczało w głos. Brakowało wody i dla ludzi. A zdarzyło się, że w owym czasie, przy wioseczce Leśniów nazwanej, wedle miasteczka Żarki, stanął na popas ze znacznym pocztem zbrojnych dworzan pan onej wsi, Piast ze Śląska, książę opolski imieniem Władysław, co go Opolczykiem zwano. Awanturnik to był i szaławiła, chytry jako lis, ale też i wojownik znamienity. Jechał wtedy do się, na Śląsk, z Bełza na Rusi Czerwonej, której to zarządcą był przez lat kilkoro z poręki króla polskiego i węgierskiego, imieniem Ludwik, z francuskiego rodu Andegawenów, syna siostry króla Kazimierza Wielkim zwanego, z Piastów ostatniego na polskim tronie.
Miał ów książę ze sobą wozy ładowne dobrem wszelakim, w które się na Rusi wzbogacił. Wiózł do Opola wschodnie kobierce, futra kosztowne, szaty haftowane, kamienie drogocenne w złoto kunsztownie oprawne, naczynia złote i srebrzyste, broń rozmaitą, a pomiędzy najcenniejszymi precjozami piękną, starożytną ikonę Matki Najświętszej z Dzieciątkiem na ręku. Jakowym ją nabył trybem tym się nie chwalił. Powiedał za to, że ten konterfekt malował, za życia jeszcze Najświętszej Panienki, Łukasz Święty Ewangelista na desce ze stołu w Nazarecie co wyszedł spod ręki Świętego Józefa, ale to do prawdy niepodobne. Miał też książę na wozie figurę Bożej Matki w lipowym drewnie przedziwną sztuką uczynionej z Maleńkim Jezusikiem na ręku. Ustawiono książęciu namiot, usłano kobierców, wzięto z wozów specjały i wino. Ale książę chciał wody. Pragnęli jej i dworacy. Konie takoż trza było napoić. A wody nie było. Znaleźli słudzy ledwie po trosze dla koni tylko i mętnej a brudnej. Dla ludzi nie starczało. Co tedy czynić?
Klęknął na ziemi książę z kapelanem i resztą orszaku. Wszczęli modły do Panny Najświętszej: „Ześlij nam wodę, Pani Nasza, bo ustaniem w drodze albo i pomrzemy!” Kapelan pieśni intonował. Aż tu biegnie jeden z dworzan i woła: „Panie mój! Książę! Jest woda! Źródło wytryska tu, spod drzewa...” Dopieroż się książę porwie! Za nim kapelan i reszta. Napili się. Napoili konie. A nazajutrz, przed odjazdem, rozkazał książę, by we pniu drzewa, spode którego źródło wytrysło, uczynić kapliczkę, a w niej figurę Matki Bożej ustawić na cudu owego pamiątkę. Tak głosi legenda. A w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy. Odjechał książę, ale źródło zostało. Bije do dziś. Od wieków modlą się przy nim ludzie nabożni do Matki Najświętszej, a wody napiwszy się albo nią miejsca chore obmywszy łaskę cudownego uzdrowienia bywa, że otrzymują ja. A figurę przez księcia Opolczyka zostawioną przeniesiono po latach do kościółka drewnianego, potem zasię do murowanego, w którym do dziś pozostaje i łaskami słynie. Za które koroną papieską ozdobiona rękoma wielkich kardynałów, Stefana Wyszyńskiego i Karola Wojtyły w Roku Pańskim 1967.
Oznaczenie obiektów finansowane przez Samorząd Województwa Śląskiego oraz Urząd Miasta i Gminy Żarki w ramach projektu „Od źródełka do źródełka” w 2008 r